Wykonała Zochan [ministerstwo szablonow]

sobota, 21 czerwca 2014

13 Impreza cz.1

Tak więc zebrałam się do kupy, za przeproszeniem, i w końcu coś napisałam!
Sayu: Nareszcie! Myślałam, że cię zatłukę! Ile można pisać Fairy Tail?
Długo.
Natsu and Lucy H.: Bardzo długo...
Itachi: <facepalm>
Rozdział jest dłuższy niż zwykle, ale piszę z komputera (czego nie cierpię) więc nie wiem jak wyszedł.
PAMIĘTAJCIE O AKCJI DOKARMIANIA AUTORÓW I ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD W POSTACI KOMENTARZA!
 Koniec ogłoszeń parafialnych.

~

Sayu

-Jutro (mam nadzieję, że nie pogubiłam się w czasie i trafnie sądzę, że mamy piątek dop.Lu) wpadnę z Misą po ciebie i Blondi.-wymamrotał Itachi wchodząc na motor i upewniając się, że nie zgubi bluzy Dei'ego w drodze. Pożegnał mnie nikłym uśmiechem i odjechał. Jeszcze przez chwilę stałam jak słup przed domem i patrzyłam na to jak się oddala. Miałam wrażenie, że nadal jestem czerwona na twarzy. Cóż, on był. Może to dlatego tak niechętnie ściągnął kask?
Po dłuższej chwili stwierdziłam, że stanie tu to tylko strata czasu więc weszłam do domu. Na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Uroki zimy. 
-Tadaima!-wrzasnęłam tak głośno, by każdy z obecnych mnie dosłyszał. Ściągnęłam kurtkę i buty. Miałam już popędzić na górę gdy zatrzymał mnie głos matki wychodzącej z kuchni.
-Co to był za chłopak?-znałam ten błysk w oku. W końcu Yume go odziedziczyła.
-Nikt ważny.-mruknęłam. Od czasu zdrady Hiro sceptycznie podchodziłam do chłopaków uganiających się za mną. Nawet Sasuke zaczął się mną interesować, co tłumaczy wrogie zachowanie jego psycho fanek.
-Skądś go kojarzę...-zastanawiała się na głos. 
-To Uchiha.-bąknął Naruto, który również wyszedł z kuchni. Jego ton zdradzał, że raczej nie lubi obiektu tej rozmowy. Naruto w ogóle nie przepadał za Akatsuki, a w szczególności za Hidanem, Itachi'm i Deidarą. Nawet z Nagato żarł się o byle głupotę.
-Uchiha? Uchiha Sasuke?-dopytywała się "Krwawa Habanero".
-Nie, Itachi.-wyprzedził mnie brat.
-To przecież syn Mikoto!-pisnęła podekscytowana-Kiedy urodziłam was planowałyśmy zrobić z ciebie i twojej siostry pary z jej synkami!-wymieniłam zaskoczone spojrzenie z bratem.
-Nigdy!-wrzasnęłam i wbiegłam na górę.
-Zgadzam się tylko na Sasuke.-mruknął blondyn i pobiegł za mną. Zanim zdążyłam dotrzeć do pokoju dogonił mnie i chwycił za ramię.
-Nawet o tym nie myśl.-syndrom Wiecznie-Nadopiekuńczego-Brata się włącza.
-Niby o czym?
-Masz się do niego nie zbliżać.-warknął. Aż tak go nie cierpi?
-Wal się. Idioto, ja nie mam zamiaru z nim być!
-Ta jasne.-wywrócił teatralnie oczami-Ten rumieniec jaki miałaś przed domem mówi wszystko.
-Faceci. To. Dranie.-wycedziłam przez zęby. Naruto momentalnie ucichnął. Wiedział kogo miałam na myśli. Westchnął i odszedł. Jak dobrze, że go nie zaprosili, chyba...

Itachi

Zamknąłem za sobą drzwi do mieszkania. Kątem oka dostrzegłem Sasuke, który tłumaczył coś z fizyki Misaki. Stwierdziłem, że nie będę im przeszkadzać i poszedłem do siebie. Otworzyłem drzwi,a tam...
-No, Itasiu nie sądziłem, że trenowałeś karate.-Hidan!
-Co ty tu Kurwy Nędzy robisz?!-wrzasnąłem.
-Sasuke mnie wpuścił.-zabije Młodego.
-Czego chcesz?-zapytałem już nieco spokojniejszy. Hidan uśmiechnął się i spojrzał na liczne dyplomy, medale i trofea.
-Teraz już wiem czemu tak dobrze się bijesz.-zaśmiał się-Dalej trenujesz?
-Nie.-Hidan dalej oglądał dyplomy aż natknął się na ten jeden.
-Jedyne drugie miejsce, ktoś cię pokonał?
-Ta, taka jedna. Piekielnie dobra, nie pamiętam jak się nazywała.
-Rewanż?
-Zapomnij. Przestała trenować zaraz po mnie. Po tej aferze z gwałcicielem w Saikyou.-Hidan skierował się w kierunku drzwi.
-Dziś wygram zakład.-uśmiechnął się chytrze. Ukryłem to, jak bardzo w tej chwili skoczyło do góry moje zdenerwowanie-Tym razem jej nie uchronisz, Aniołku.-wyszedł. Gdy tylko usłyszałem jak wychodzi z mieszkania uderzyłem z całej siły pięścią w ścianę. Cholera, nie mogę mu na to pozwolić. Sayu nie jest pierwszą, lepszą kurwą. Nie jest! I nigdy nie będzie.




Sobota 6 grudzień

Siedziałam na kanapie w naszym pokoju. Co jakiś czas przychodziła Nari i piszczała "Zakochana para! Sayu i Itachi!". To się nawet nie rymuje. Yume czytała bodaj pierwszy tom Shingeki no Kyojin. Wnioskuję to po jej minie.
-Nie! Tylko nie Eren!-Baka! Przecież główny bohater nie może być od tak uśmiercony w pierwszym tomie. Czyta się spoilery, się wie. (Przepraszam wszystkich, którzy są w trakcie lub przez 5-tym odc. SnK)
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Misaki. Odebrałam.
-Gotowe jesteście?-zapytała. Wytrzeszczyłam oczy.
-Co do kurwy?!-wrzasnęłam.
-Nie jesteście jeszcze gotowe?! My z Itachi'm i Dei'm po was jedziemy!-już 18-nasta?! Kurde, ale ten czas szybko leci! Przez słuchawkę zdążyłam usłyszeć przekleństwa Itachi'ego i śmiech Deidary. Misaki zaczęła kłócić się o coś z kuzynem. Zdołałam wywnioskować z tego jedno: Itachi prawie przejechał jakiegoś dziadka na rowerze. Dopiero mój śmiech wyrwał Misę z tej jakże "ekscytującej" konwersacji.
-Jesteśmy za kwadrans.

Yume krytycznie przyglądała się swojemu odbiciu. Starała się ukryć to jak bardzo wstrząsnął nią fakt, że Deidara zobaczy ją wcześniej niż planowała. Rozczesałam włosy. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Miły głos mojej matki, piski Nari, śmiech Misy, mrożący krew w żyłach głos mojego ojca skierowany do chłopaków.
-Ale siara!-jęknęła Yume.
-Idź i ratuj nam znajomych.-zacząłem je lekko czochrać.
-Sama?!
-Tak, sama. Zaraz będę na dole.

Oparłam się o ścianę na piętrze. Raz. Dwa. Trzy. Weszłam na schody i zaczęłam schodzić. Wyglądaj naturalnie! Wzrok Itachi'ego natychmiast powędrował na mnie. Starałam się nie patrzeć mu w oczy. Zerknęłam na Yume i Dei'ego patrzącego na nią wzrokiem typu "Nie patrz na nią! Nie patrz na nią! Kurwa ale łaaadna!" Przelotnie spojrzałam na Itachi'ego. To wzrok raczej typu "Fuuuuck! Nie patrz się!"
Powstrzymałam się od śmiechu.
-Maksymalnie do 21...
-Minato! Daj im się w spokoju rozerwać! Nie zapominaj o której my wracaliśmy! O ile w ogóle wracaliśmy!-wydarła się mama pokazując swoją prawdziwą naturę.
-Ok! Ok! Tylko nie zróbcie mnie młodym dziadkiem!-tata bywa przerażający, ale tylko wtedy gdy mama jest trzy kilometry od niego...

Z chwilą gdy weszłam do mieszkania Uchih'ów poczułam się dziwnie. Bywałam tu często i nigdy nie towarzyszyło mi to uczucie. Misaki zaciągnęła mnie w stronę barku twierdząc by zostawić Yume i Dei'ego samych. Itachi też się gdzieś ulotnił. Usiadłyśmy na krzesłach.
-Wiesz co.-rozkazałam Misa do barmana. Ten kiwnął głową i począł robić drinki-Tylko bez pigułek gwałtu!-dodała\-To ten dobry co ostatnio ci zrobiłam.-zwróciła się do mnie. Trochę mnie zirytowało, że zamówiła za mnie, ale co tam. Barman podał nam napoje. Szybko wypiłyśmy. Misaki zniknęła gdzieś w tłumie. Ona serio nie umie usiedzieć minuty w spokoju.
-Kogo moje oczy widzą. Nowa?-odwróciłam się ujrzałam słynną "Królową"-Itachi serio tak nisko upadł?- znikąd pojawiły się jej koleżaneczki. 
-Rzeczywiście.-obdarzyłam ją pogardliwym wzrokiem. Już jej nie lubię. Agony podeszła do mnie i syknęła.
-Nie podskakuj dzieciaku, jeśli nie chcesz upaść.-zagroziła. Wybuchłam śmiechem. Ona myśli, że się jej boję?!
-Możesz jeszcze się wycofać Wasza Wysokość. Daję ci ostatnią szansę.-daję, a to u mnie rzadkość.
-Kpisz sobie ze mnie?!
-Jak bym śmiała, ja tylko ostrzegam.-uśmiechnęłam się chytrze. Niech lepiej trzyma się ode mnie z daleka, bo nie będę odpowiadać za jej powolną, bolesną śmierć.
-O, Agony widzę, że zdążyłaś już poznać kuzynkę Nagato.-z tłumu wyłonił się Uchiha z nerwowym uśmieszkiem. Drapał się po głowie jakby nie wiedział co powinien teraz zrobić.
-A więc to kuzynka Nagato? Urocza.-natychmiast zmieniła ton głosu i nawet się słodko uśmiechnęła! Czy na tym świecie muszą być takie idiotki jak Gasai?!
-No, tak. Widzę, że jednak postanowiłaś przyjść.
-Kisame podwiózł mnie i dziewczyny. Nigdy nie przepuściłabym takiej okazji Itasiu.-Itachi natychmiastowo przestał się uśmiechać i spoważniał. Zgromił ją wzrokiem. No tak, on nienawidzi jak się do niego mówi "Itaś". Chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. Zdążyłam jedynie dostrzec wrogie spojrzenie Roswelt kierowane w moją stronę.
-Co ty?!-starałam się wyrwać. Ogółem nie miałam ochoty na tańce czy takie  tam. Nie dobrze mi. Mdli.
-Zatańczysz?-zatrzymał się idealnie na środku sali. Nie miałam na to ochoty. Powiedz nie. Powiedz nie. Powiedz nie!
-Jasne.-Idiotka! Kurde, czemu on musi mieć takie ładne oczy?! Muzyka zwolniła. Jeszcze lepiej! Itachi ułożył swoje dłonie na moich biodrach. Zadrżałam gdy mnie dotknął. Szybko się otrząsnęłam i ułożyłam swoje na jego szyi. Zaczęliśmy powoli tańczyć. Nasze ciała były co raz bliżej. Nie! Tylko nie bliskość. Itachi, proszę puść mnie!

Spokojnie, malutka. Zobacz jak ciepło, jak miło.

W mojej głowie odbijał się jego głos. Ale tym razem było inaczej. Nie czułam obrzydzenia i strachu tylko szczęście. Ja? Byłam? Szczęśliwa? 
-Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz w tej sukience?-nie, on nie.
-Nie.
-Serio? Ja myślę, że tak.
-Ale nie.
-Jak chcesz. Ślicznie wyglądasz.-zaśmiałam się nerwowo. Czemu on tak na mnie działa? Nawet przy Hiro nie czułam się taka...bezpieczna? Szczęśliwa?
Nie mogłam złapać powietrza. Za mało powietrza. Gorąco.
Odeszłam od Itachi'ego.
-Zaraz wracam. Słabo mi.-wytłumaczyłam i pobiegłam w kierunku balkonu. Chwyciłam się barierki i zaczęłam gorączkowo nabierać powietrza. Teraz lepiej. Atak astmy czy co?! Ja przecież astmy nie mam!
Zacisnęłam bardziej dłonie. Co jest?! Czemu jest mi tak nie dobrze? Chyba się nie przeziębiłam, nie?
-Kogo ja tu widzę, Panna co mi nos rozwaliła.-Yozue. Znowu on-Tym razem Aniołek ci już nie pomoże.-odwróciłam się. Hidan wymachiwał czyjąś komórką. Zaraz, ja znam to urządzenie!
-Czego chcesz?!-warknęłam. Zatrzęsłam się. Zimno.
-A jak myślisz?-podszedł do mnie i chwycił moje nadgarstki. Chce mnie wyruchać na balkonie?! Jedną ręką mocno ścisnął mi dłonie, a drugą zaczął błądzić po moim udzie. Z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.
-Tym razem mi....-szybkim ruchem kopnęłam go w brzuch. Puścił mnie i odszedł do tyłu. Chwycił się za bolące miejsce.
-...uciekniesz? Dobre.-zakpiłam. Hidan zgromił mnie spojrzeniem. Rzucił się na mnie ze wściekłością w oczach. Zanim jednak do mnie dotarł za nim pojawił się Itachi i uderzył go z całej siły w plecy. Yozue upadł i splunął krwią.
-Uchiha! W zakładzie nie było mowy o przeszkadzaniu sobie!-wrzasnął. Spojrzałam zdezorientowana na czarnowłosego. Zakład?
-O czym mówi ten debil?-zapytałam spokojnie ale w środku korciło mnie by się wydrzeć na całe miasto.
-E..no...
-Zakład, który pierwszy cię przeleci Uzumaki-Hidan zaśmiał się złośliwie. Stanęłam jak wryta. Itachi szybko do mnie podszedł i zaczął się tłumaczyć ale do mnie nie docierały jego słowa. Z każdą sekundą co raz trudniej było mi udawać spokojną. Przez ten cały czas...zdobył moje zaufanie...chciał tylko jednego...
Faceci to serio Dranie (i autorka o tym wie dop. Lu)
-Nienawidzę cię.-syknęłam i wyminęłam go. Przemknęłam między podpitymi balowiczami. Kierowałam się do drzwi. Palant! Dziecko specjalnej opieki Bożej! Po drodze ktoś złapał mnie za ramię. Roswelt.
-Nie mam nastroju.-warknęłam lecz ta nie zamierzała mnie puścić. Jeszcze ona. Ostrzegałam ją. Wyrwałam jej z dłoni drinka i wylałam na ten "śliczny" łeb. Puściła mnie natychmiastowo i zaczęła piszczeć. Korzystając z okazji opuściłam rezydencję Uchih'ów.

Szłam ciemną ulicą. Rozpadało się już na dobre. Nie do końca wiedziałam dokąd idę. Konoha to ogromne miasto, a tej dzielnicy nie zdążyłam jeszcze poznać. Na domiar złego miałam ochotę paść na chodnik. Jak on mógł mi to zrobić?! Nawet ta sytuacja sprzed trzech miesięcy w skateparku? To wszystko oszustwo? Nienawidzę go. Tak bardzo nienawidzę! Skierowałam się w kierunku skrzyżowania. Nie rozejrzałam się i po prostu na nie weszłam. Byłam zbyt pogrążona we własnych myślach by dostrzec jaką głupotę właśnie zrobiłam.
Światło.
Samochód.
Strach sprawiający, że nie jestem w stanie ruszyć się z miejsca.
Szarpnięcie.
Pojazd odjechał, a ja?
-Ty...?-spojrzałam na osobę, która zabrała mnie z pasów i teraz mocno przytulała.
-Anioł Stróż zawsze czuwa.-okrył mnie swoją skórzaną kurtką.
Itachi...

wtorek, 3 czerwca 2014

12 Okno, sukienka i bluza

Ja tu znowu rozdział kiepski daje!
Yume: Eh...
Ćśś. Znowu na telefonie pisałam. Inaczej nie mogę.
Naruto: Mama jej zabrała laptop i telefon.
Zgiń! Mówiłam już ostatnim razem. Oglądaliście dzisiaj Naruto? Popłakałam się! ;-;
Miłego czytania rozdziału.
___________________

Wbiegłam do domu na sprincie. Postanowiłam spróbować jeszcze raz. W końcu przekonam tatę. Na szczęście tata siedział w salonie. Skoczyłam mu na kolana jak to zawsze robiłam od dziecka.
- Tatusiu!- krzyknęłam.
- Tak, Yume?- odpowiedział z uśmiechem.
- Kupisz mi motor! Byłam taka grzeczna!- poprosiłam po raz dwudziesty w tym miesiącu. Tylko tata o tym wie. Sayu od razu by go namówiła ale chcę sama to zrobić. A mamy wole nie pytać o motor.
-Nie. Jeszcze sobie krzywdę zrobisz.- odpowiedział stanowczym tonem.
- Ale tato!- zawołałam.
- Nie.
- Proszę!
- Nie!
- Nic mi się nie stanie! Ja to nie Naruto.- powiedziałam.
- No dobrze.- odpowiedział zrezygnowany po chwili. W tym momencie do pokoju weszła Sayu. Od razu na nią skoczyłam wywalając ją.
- Sayu! Sayu! Tata mi kupi motor!- krzyknęłam po czym poleciałam do pokoju Naruto. Po chwili jednak potknelam się o dywan i poleciałam na twarz.
- Nic mi nie jest!- krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wybuchnęłam śmiechem. Po chwili do pokoju weszła Sayu i spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Bralaś czy co?- powiedziała.
- Nie-nie-nieważne. I-i-idę do K-kiby- wydukałam śmiejąc się po czym wyskoczylam z pokoju przez okno.
- Odstaw Fairy Tail! Zachowujesz się jak Natsu!- krzyknęła za mną.
- Nigdy!- odkrzyknełam biegnąc już do przyjaciela. Po 10 min byłam już u Kiby. Na podwórku siedziała jego starsza siostra-Hana.
- Cześć Yume.- powiedziała.
- Yo Hana. Jest Kiba?- spytałam.
- Nie. Nie ma.- odpowiedziała.
- To ja spadam. Bye!- powiedziałam odbiegając. Z braku zajęć pobiegłam do parku.Na moje nieszczęście spotkałam Ino.
- Yumeeeeee!- zawołała.
- Tak?- powiedziałam z uśmiechem.
- W co się ubierać na imprezę?- spytała.
- W jeansy i czerwoną koszulkę Coca Coli...
- Naprawdę?- spytała zdziwiona. Doczekała się tylko kwitnienia głową - Tak być nie może! Idziemy na zakupy!- krzyknęła po czym złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę centrum handlowego.
- Dlaczego ja?- szepnęłam
***
- Chodźmy już. Pożyczek coś od Sayu.- skłamałam. Sayu nie ma sukienek.
- Nie. Idź tą przymierzyć.- powiedziała podając mi sukienkę. Weszłam do przebieralni i po raz kolejny się przebrałam. Spojrzałam w lusterko. Nawet ładna. Wyszłam z przymierzalni pokazać się Ino.
- Klyaa! Jak ślicznie wyglądasz!- pisnęła.
- Ino siare robisz.- powiedziałam. Nagle błysnęło. Ino zrobiła mi zdjęcie - Ej!
- Przebieraj się i wracamy.- powiedziała. Szybko się przebrałam, zapłaciłam za ta sukienkę i razem z Ino wyszliśmy ze sklepu. Poszłyśmy do mnie do domu. Sayu leżała na łóżku i SMS-owała z kimś.
- Cześć.- powiedziałam rzucając się na łóżko - Siadaj Ino.
- Cześć Sayu!- krzyknęła Ino - Wiesz jaką śliczną sukienkę kupiliśmy z Yume!
- Pokaż.- powiedziała.
- Nie będę się przebierała. Ino ma zdjęcie.- powiedziałam wyjmując książkę. Sayu spojrzała na wyświetlacz smartphonu Ino.
- Jak ślicznie wyglądasz!- powiedziała.
- Wychodzę.- powiedziałam.
- Przez okno?- spytała Sayu.
- Nie. Tym razem drzwiami.- powiedziałam trzaskając nimi.
***
Następnego dnia (piątek) siedziałam na ławce niedaleko szkoły. Przynajmniej tutaj nie ma Ino trajkoczącej o imprezie. Wzdrygłan się przy podmuchu wiatru. Siedzenie w krótkim ramiączka przy -10*C to nie najlepszy pomysł. Spojrzałam na zegarek. 07:55. Lepiej wrócę do szkoły. Raźnym krokiem ruszyłam do budynku. Szybko dotarłam pod klasę. Ino trajkotała jak najęta, a nad nią pochylał się Deidara i patrzył w telefon. Podeszłam do nich sprawdzić na co patrzą ale Ino zablokowała telefon. Kichnęłam.
- Cześć.- powiedział blondyn - Gdzie byłaś?
- Niedaleko szkoły. - powiedziałam - Deidara lekcja. Idź.
- Dobra. Spadam.- powiedział po czym odszedł rzucając we mnie bluzą.
- Hę?- zdziwiłam się.
- Załóż bo się przeziębisz.- powiedział po czym zniknął za zakrętem.
- Ahaaa... - w tym momencie przyszedł wychowawca. Weszliśmy do klasy.
- Róbcie co chcecie.- powiedział wyjmując pornola. Wyjęłam z torby mange i zaczęłam czytać.
***
Dzięki Bogu dzisiaj lekcje trwały krótko. Siedziałam właśnie na dachu w bluzie gdy przypomniałam sobie czyja ona jest.
- Kurde. Jutro mu oddam.- powiedziałam sama do siebie.
- Yume!- usłyszałam głos Sayu.
- Na dachu!- odpowiedziałam. Po chwili ujrzałam ruda czupryne siostry.
- Choć do pokoju.- powiedziała. Zeszłam za nią i ujrzałam Itachi'ego. Zdjęłam bluzę i rzuciłam mu.
- Oddaj Deidarze. Proooszę.
- Dobrze blondi.- odpowiedział.
- Nie mów tak do mnie.- powiedziałam idąc do biblioteczki.
- Bende.*- odparł. Jak on mnie irytuje. Trzasnelam drzwiami i zaczęłam oglądać jakieś anime.

*błąd celowy.
__________________________

Komentarze dajcie!

11 Królowa, zakupy i motor

Wybiegłam przed szkołę i prawie upadłam zapominając o ślizgawce jaka się tam utworzyła. Sama nie wiem czemu, ale miałam dobry humor. Według Misaki to przez zaproszenie na imprezę do nich. Pff, ta to ma pomysły. Napisałam sms'a do Yume, żeby wróciła beze mnie. Skoro impreza to wyglądać trzeba świetnie, nie?
Misaki wyszła przed szkołę pisząc coś w swojej komórce. Była tym tak pochłonięta, że również nie zauważyła ślizgawki. Przez ułamek sekundy chciałam by się wywaliła, ale i tak pomogłam jej ominąć przeszkodę.
-Dzięki.-mruknęła wysyłając wiadomość. Ruszyłyśmy w kierunku wyjścia. Nagle poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam głowę za siebie i dostrzegłam kilka dziewczyn przyglądających się mi i Misaki. Kojarzyłam je, właściwie to już od pewnego czasu mi się przyglądają. Jakoś nie miałam okazji dowiedzieć się kim są.
-A te to kto?-szturchnęłam Misę łokciem. Czarnowłosa zatrzymała się i spojrzała za siebie.
-A to tylko Arystokracja.-odparła.
-Co?
-Say, nie załamuj mnie. Chodzisz tu od trzech miesięcy. Nie mów, że niczego się nie domyśliłaś?
-Eee, nie.-wykonała typowego dla siebie "facepalma".
-Nasza szkoła jest nieźle porąbana. Mamy tu "małą" hierarchię.
-Czyli?
-Najniżej są, ofiary losu i kujoni. Nieco wyżej i lepiej traktuje się pierwszorocznych  bez znajomości.
-Czaje. A ty jesteś?
-Pierwszakiem, kuzynką "Króla Szkoły".
-Itachi?-wow mówię mu po imieniu, to u mnie rzadkość.
-Tak, widzisz tę po środku?
-Nom.
-To Królowa, Agony Roswelt. Te po jej lewej to bliźniaczki Karoi, a te z prawej to Hoshigaki Kya i Sasame Kobato. Znane jako Arystokracja.
-Zaraz skoro ta Roswelt to Królowa, a Itachi...
-Nic z tych rzeczy. Zerwali we wakacje, ale ona dalej ma coś do niego.-poczułam jakby ktoś ściskał mi żołądek. Roswelt obdarzyła mnie pełnym jadu spojrzeniem. Coś czuje, że na tym się nie skończy.
Przez to, że zaprzyjaźniłam się z Misą moje kontakty z Akatsuki nieco się zacieśniły. Często bywałam u Uchihów. Głównie jako gość Misaki. Itachi i Sasuke raz byli raz nie. Ale gdy starszy z nich był...kurwa o czym ja myślę! Przecież ja go tylko lubię jak wkurwiającego brata kumpeli!


Misaki wyszła z przebieralni prezentując się w sukience numer 26. Ta to jest niezdecydowana jeżeli chodzi o ciuchy. Podniosłam na nią wzrok, mimo iż przeglądanie plotek o celebrytach było już ciekawsze.
-Dobra jest.-mruknęłam gdy ta niczym małe dziecko robiła piruety.
-Też tak sądzę!-pisnęła. Jezu, jakbym Sakurę słyszała-Masz już coś dla siebie?
Wstałam z miejsca i poszłam do przebieralni. Już godzinę temu wybrałam tę sukienkę. Przebrałam się w nią i wyszłam z przebieralni. Misaki zaczęła piszczeć jak to ślicznie wyglądam. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Anioł Stróż

Ślicznie wyglądasz. 

Rozszerzyłam oczy ze zdumienia. Znowu on?! Zaczęłam rozglądać się po sklepie w poszukiwaniu jego. Tyle, że ja nie wiem kim on jest. Ta sprawa ogółem jest pojebana. W sumie do dzięki niemu wiem o zamiarach Hidana wobec mnie czy też Yume. Zawsze jestem o krok przed nim i to go zapewne wkurwia. 
-Co jest?-zapytała zaskoczona Uchiha-Aniołek?-dodała patrząc na ekran mojej komórki.
-Tak.
-Ale to romantyczne!
-Weź się przymknij.-warknęłam. 
-Nie ładnie to tak.-obydwie odnalazłyśmy źródło głosu. Itachi ze Sasori'm stali i przyglądali nam się jak byśmy nie wiadomo kim były. Zerknęłam ukradkiem na Misę. Nie wydawała się być szczególnie zaskoczona ich przybyciem. Co ta wiedźma znowu wykombinowała?
Westchnęłam i poszłam się przebrać.

Od parunastu minut chodziliśmy po sklepach. Sasori i Misaki wzajemnie sobie dokuczali, a ja i Itachi rozmawialiśmy o... w sumie dobre pytanie. Nie wiem czy da się to określić jednym słowem.
-Muszę lecieć!-pisnęła Misaki. Zanim zdążyłam zrozumieć co się stało tej już nie było.
-Ta, ja też. Siostra kończy zajęcia za kwadrans.-Sasori również się ulotnił. O co chodzi?!
-Idziesz na pieszo?-zapytał nagle Uchiha.
-Nom.-mruknęłam starając się na niego nie patrzeć. 
-Mogę cię podwieźć.-zaproponował, a ja poczułam jak ze zdenerwowania ściska mnie w żołądku.
-J-jak chcesz.-wydukałam. Jestem debilem, co ja robię?!


Jechaliśmy. Motorem. Itachi'ego. 
Strasznie boję się jazdy na jakimkolwiek rodzaju tego typu środka transportu. Nie mogę się jednak przyznać, że się boję. Gdy miesiąc temu mieliśmy razem zajęcia na basenie, ugh. Do dzisiaj naśmiewa się ze mnie, że nie umiem pływać i boję się wody. Ścisnęłam go mocniej w pasie gdy przyspieszył. Jechaliśmy przez jakiś las "na skróty". Cholera! On jedzie 80 km/h po zamarzniętej jezdni. 
-Kurwa!-usłyszałam jak przeklina. Domyśliłam się, że nie oznacza to nic dobrego więc zamknęłam oczy. Coś podskoczyło. W ułamku sekundy nie siedziałam już z nim na motorze lecz leżałam w rowie. Czułam zimny śnieg z tyłu głowy. Ktoś na mnie leży.
-Sayu?-otworzyłam oczy i już wiedziałam kto na mnie leży. Poczułam jak na moją twarz wstępuje czerwony rumieniec...

niedziela, 18 maja 2014

10 Zbijak

Przepraszam! Byłoby dłuższe ale musiałam dokończyć rozdział 'na telefonie. Uroki słabych ocen. Mmama zabrała mi laptopa i tablet. KOMENTUJCIE! Nie mam motywacji do pisania. Nie sprawdzałam błędów. Ochoty nie mam. Miłego czytania.
______________________________________

3 miesiące później(początek grudnia)

Weszłam do szatni gimnastycznej. W środku na ławce (przebrana dop.Julki) siedziała Kari.
- Cześć Kari! - krzyknęłam skacząc jej na kolana. Czerwonowłosa wzdrygnęła się.
- Cześć Yume.- odpowiedziała mi - Ćwiczysz na wf?
- Jasne! Mam nadzieję że pogramy w piłkę ręczną.- powiedziałam schodząc z niej i sięgając po białą koszulkę do plecaka.
- Możesz jedynie pomarzyć.- powiedziała.
- Czemu?- spytałam.
- Jak co tydzień w czwartek mamy wf z II klasą. Znowu zapomniałaś?- odpowiedziała.
- Racja! Tak. Zapomniałam.- powiedziałam zakładając krótkie spodenki.
- Ech... Ty tak zawsze miałaś?
- No tak. Ciekawe co będziemy robić na wf...
- Może w końcu zagramy w siatk...- zaczęła ale nie dokończyła gdyż do szatni wpadli chłopacy.
- Siema!- krzyknął Hidan po czym się rozejrzał - Nie ma dziewczyn od nas z klasy?
- Nie. Spierdalaj.- powiedziałam rzucając w niego książką (taaaaaaka cegła dop.Julki). Pod jej ciężarem upadł - Spadajcie bo mam jeszcze kilka...- zagroziłam.
- My serio myśleliśmy że są tu dziewczyny od nas.- powiedział Itachi ciągnąc Hidana. Chwile po tym jak wyszli wpadła Sayu.
- Co tu w ogóle robili drugoklasiści? Dlaczego Itachi ciągnął Hidana?- spytała.
- Chcieli podglądać dziewczyny z ich klasy. Yume groziła cegłami.- wyjaśniła Kari.
- To wyjaśnia tą grubą książkę na ziemi...- powiedziała.

***
- Wspominałam że nie cierpię gimnastyki? Wolę grać w piłkę ręczną.- powiedziałam do Kari rozciągając się.
- Wspominałaś kilka razy.- odpowiedziała. Nagle znikąd wyskoczył nauczyciel.
- Dziewczyny! Co z waszą siłą młodości!- zawołał Gai-sensei
- Została w domu.- mruknęłam.
- Może zagramy w zbijaka zamiast rozciągania się i pogramy w siatkówkę zamiast gimnastyki?- spytał.
- Tak.- zawołała połowa uczniów( przypominam wf mają razem z II klasą dop.Julki).
- No to dobierzcie się w drużyny.- powiedział - Itachi i Sasuke wybierają.
- Kto pierwszy?- spytał Itachi.
- Ty.- odpowiedział Gai-sensei.
- Deidara.- powiedział Itachi.
- Naruto.- wybrał Sasuke.
- Sasori.
- Kiba.
- Hidan.
-Yume.- podeszłam do Sasuke i zaczęłam rozmawiać z Kibą.
- Sayu.
- Sai.
***
- Skoro drużyny już wybrane to zaczynajcie.- powiedział Gai-sensei gdy chłopaki skończyli wybierać. Rzucił piłką i gdy przekozłowała się 3 razy Itachi ją złapał. Wymierzył w Naruto. Blondyn ją złapał i rzucił w Kari. Dostała w rękę i musiała zejść z boiska.
 ***
- Nie wiedziałem, że jesteś taka dobra w zbijaka.- powiedział Kiba stojący obok mnie na boisku. Zostaliśmy tylko my z naszej drużyny. W przeciwnej są jeszcze Sayu, Deidara, Itachi, Nagato i Sasori.
- Uwielbiam grać w zbijaka.- powiedziałam łapiąc piłkę. Rzuciłam nią w siostrę. Trafiła ją w stopę - Zbita!- krzyknęłam.
- I tak mi się już nie chciało grać...- powiedziała. Itachi wziął piłkę i rzucił nią w Kibę. Brunet dostał w brzuch.
- Zostałaś sama...- powiedział Nagato.
- Nie martw się kuzynku. Jeszcze was wszystkich zbije.- powiedziałam uśmiechając się.
- Zobaczymy.- powiedział Sasori. Rzuciłam w niego piłką. Minęła go o kilka centymetrów. Deidara ją złapał i rzucił we mnie. Trafiłaby mnie gdybym nie zrobiła uniku. Podniosłam ją i cisnęłam ją w Itachi'ego. Trafiłam. Piłkę przejął Nagato. Spróbował mnie trafić ale chybił. Podniosłam ją i odrzuciłam. Trafiony.
- Ale szybko idzie! Mam jeszcze szanse wygrać.- powiedziałam uśmiechając się. W tej chwili prawie oberwałam piłką. Złapałam ją i rzuciłam w Sasori'ego. Złapał ją i we mnie wcelował. Chybił(znowu xD dop.Julki). Wzięłam piłkę i rzuciłam nią w Deidare. Złapał ją.
- Dzieciaki to się robi nudne.- powiedział Gai-sensei - Niech będzie remis. Wybierzcie drużyny do siatkówki.
***
- Jaki ten wf był nudny!- powiedziałam przeciągając się w szatni.
- Słyszałyście o imprezie mikołajkowej u Uchihy?-spytała nas Ino. Dzisiaj nie było Sakury.
- Nieee...- powiedziałam - Który organizuje? Itachi czy Sasuke?- spytałam.
- A właśnie!- krzyknęła Sayu - Zapomniałam ci powiedzieć,że Itachi nas zaprosił.
- Masz odpowiedź.- powiedziała Ino.
- Ja nigdzie nie chce iść.- powiedziałam.
- Czemu?- spytała Ino - Ja tam idę.
- Będę skakać z dachu 5 więc 6 nie dam rady...- powiedziałam wybuchając śmiechem  -  A tak serio to nie mam ochoty.
- Szkoda.- powiedziała Sayu.
- Co teraz?- spytałam.
- Muzyka.- powiedziała Hinata.
- Jej!- krzyknęłam - Zgaduje też z II klasą?- spytałam.
- Tak... Zresztą 3 miesiące już minęły. Mogłabyś w końcu zapamiętać.- powiedziała Kari. 
- Po co skoro mam was?- odpowiedziałam inteligentnie.
***
- Dlaczego nie idziesz na imprezę?- spytała kolejny raz Ino. Dlaczego z nią usiadłam? Mogłam usiąść z Sayu lub Kari.
- Nie mam ochoty.- odpowiedziałam.
- Czemu?- spytała.
- No dobra! Pójdę i się wypchaj!- krzyknęłam trochę za głośno gwałtownie wystający. Shikaku-senesei spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
- Uzumaki. Do dyrektorki raz!- powiedział. Nagle do sali wszedł Nagato.
- Kurenai-sensie mnie przysłała. Kazała spytać czy nikomu nic się nie stało.- powiedział.
- Wszyscy zdrowi. Wracaj do klasy, a ty Uzumaki do dyrektorki.- odpowiedział.
- Już idę.- powiedziałam wychodząc z klasy. Po chwili byłam już u dyrektorki. Zapukałam.
- Wejść.- usłyszałam głos z środka. Weszłam do gabinetu - Yume Uzumaki? Przed chwilą był tu Nagato Uzumaki.
- Kuzynek? Ciekawe co zrobił.- powiedziałam.
- Nie ważne. Dlaczego tu jesteś?- spytała.
- Nie wiem. Shikaku-sensei mnie przysłał.- odparłam wzruszając ramionami.
- Później go spytam. Wracaj na lekcje.- westchnęła.
- Dowidzenia!- powiedziałam po czym wyszłam i wróciłam na lekcję.

sobota, 10 maja 2014

09 W ramionach wroga

Trzasnęłam drzwiami łazienki tak mocno, że na pewno zostawiłam po sobie ślad w postaci pęknięcia na ścianie. Energicznych ruchem zakluczyłam drzwi i usiadłam na podłodze. Yume serio jest taka ślepa czy tylko udaje, bo się pogubiłam. Ja i Aya jesteśmy jak woda i ogień, Bóg i szatan, Anioł i Diabeł, dobro i zło. Nie twierdzę, że zawsze tak było. Kiedyś nawet ją lubiłam ale to dzięki niej wywalili mnie z podstawówki gdy byłam w piątej klasie. Musiałam się przenieść do innej placówki. W ciągu tych dwóch lat Gasai zdążyła za kumplować się z Yume, a nawet z Hiro!
Zawsze rywalizowałyśmy o tytuł "Królowej". Jedni popierali mnie inni ją. To przypomina mi pewien fakt z historii bodaj że Polski (nasze bohaterki są Japonkami i nie muszę super znać Europy dop. Lucy) Jedni za Sassem drudzy za Lasem czy coś.
-Sayu, jesteś?-usłyszałam głos Hiro. Przez to całe zamieszanie całkiem o nim zapomniałam. Jest taki kochany. Nawet przyszedł po mnie do szkoły...


Wyszłam przed budynek. Najwidoczniej tym razem pójdę sama do domu. Chyba znam drogę...
Wśród tłumu napotkałam wzrokiem nasze "kochane" Akatsuki. Ten Sasori sprzeczał się z... Deidarą? Może. Czyja sztuka jest lepsza. Itachi i Hidan obczaili pierwszaków,a Nagato i Pain romansowali za drzewem. Mam geja w rodzinie, super...
Naruto też mi gdzieś umknął. Chyba wrócił z tym Sasuke. Swoją drogą przystojniak z niego. Ruszyłam w kierunku furtki gdy ujrzałam znaną mi czuprynę. Hiro...?
-HIRO!-wydarłam się i tym samym zwróciłam na siebie uwagę  przechodniów. Nie przejęłam się tym  i rzuciłam się na stojącego tyłem do mnie chłopaka.
-Mam dostać zawału?!-wrzasnął lekko zirytowany. Mimo to ja się śmiałam. Powinien się przyzwyczaić do mojego charakterku.
-Tak.-wytknęłam na niego język i puściłam.
-Wariatka.-prychnął i przyciągnął mnie do siebie. Nasze twarze dzieliły co raz mniejsze milimetry gdy...on nagle się odsunął. Zdziwiło mnie to. On jeszcze nigdy...
-Co je...?
-Idziemy.-chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą. W biegu zdążyłam jedynie spojrzeć za siebie. Napotkałam wściekłe czarne oczy.


-Jestem!-wstałam i od kluczyłam drzwi. Chłopak je otworzył i powitał mnie tym swoim uśmiechem. Spostrzegłam kolejną różnicę. Ten uśmiech był jakiś dziwny. Fałszywy? Kto wie...
-W porządku?-zapytał lecz uniknęłam odpowiedzi na to pytanie. Nie chciałam się z nim kłócić. I tak sprzeczamy się na okrągło. Tym razem odpuszczę mu tę jego przyjaźń z Ayą. Czasem mam wrażenie, że łączy ich coś więcej niż ta "przyjaźń".
-Tenzai-san kazał mi...spytać się tobie czy...
-...Nie biorę udziału w żadnych zawodach.-warknęłam przerywając mu. Hiro westchnął. On też ćwiczy karate i pewnie teraz jest najlepszy w naszym dojo.
-Czemu?-spiorunowałam go wzrokiem. Jeszcze się bezczelnie pyta?! Czemu on nie ma wyczucia taktu?!
Hiro milknie i nic już nie mówi. Odwraca się i gdzieś idzie. Spytałabym dokąd ale i tak mi nie odpowie. Znika na schodach. Coś ściska mi żołądek. Znowu to zrobiłam. Dlaczego go idzie od tak urazić?
Wzdycham i idę w kierunku mojego pokoju. Mam cichą nadzieję, że Gasai tam nie ma. Mam farta. Już sobie polazła. I dobrze. Niech wraca skąd przypełzła!
-Co jest?-Yume od razu zauważa złość w moich oczach. Nic nie mówię. Podchodzę tylko do łóżka i wyciągam spod niego deskę skateboard-ową-Sayu?-patrzy na mnie tempo. Yume! Myśl! Oczywiście nic do niej nie dociera. Też nie mam zamiaru mówić jej po raz etny, że znowu pokłóciłam się z Hiro.
Wychodzę i trzaskam drzwiami. Dobrze, że rodziców nie ma. Dostałabym pewnie ognia od mamy, a to ostatnie na co mam ochotę. Schodzę po chodach prawie przewracając Nari. Młoda piszczy żebym uważała jak chodzę ale i tak mam to gdzieś.
Idę w kierunku ulicy. Ciągle jestem zła. Nawet bardzo. Nie na Hiro lecz na siebie. Jestem straszną idiotką!
Wchodzę na deskę i odpycham się co jakiś czas nogą.
Rozpędzam się do granic możliwości.
Z nudów robię triki. Wszystkie udane. Pamiętam jak Hiro mnie uczył jeździć. Raz nawet zwichnęłam nadgarstek przy upadku.
Wtedy był inny. Opiekuńczy, nawet za bardzo. Teraz jest zimny, oschły. Kiedy on mnie ostatnio przytulił? Nawet na mnie nie krzyczy gdy przesadzam. Czuję się ignorowana, jakbym nie istniała.
Najbardziej brak mi tej czułości, opiekuńczości. Nie pamiętam jak to jest być dla kogoś ważną. Wiem, mam rodzinę, ale chodzi mi o inny rodzaj czułości. Chciałabym czuć się kochana, potrzebna. Skoro tego nie czuję, czy to nie oznacza, że on mnie nie kocha?
Skręcam i wjeżdżam do parku. To małe miasto, bardzo małe. Łatwo je ogarnąć. Jeżdżę między drzewami.
Ciągle ściska mi żołądek.
Ciągle jestem zła.
I wtedy słyszę głos Hiro i...Gasai?! Zatrzymuję się i biorę deskę w ręce. Rozglądam się po parku.
Szukam źródła głosu.
Za drzewem.
-Zerwałeś z nią czy nie?!-Gasai piszczy wściekle. Opiera się o pień. Bardzo blisko niej stoi Hiro. Obejmuje ją w pasie.
Ściska mocniej.
-Nie. Nie potrafię.-tłumaczy się załamany.
-Ale dlaczego?! Przecież jej nie kochasz, prawda?!-teraz wrzeszczy.
Nie widzą mnie.
Ja ich tak.
-Nie, nie kocham. Ale...byliśmy razem przez ostatnie dwa lata. Nie kocham jej ale wciąż jest częścią mojego życia.-chyba pękł mi żołądek. Coś za mocno ścisnęło.
-Kochasz ją!
-Nie!-nachyla się i namiętnie całuje.
Coś pęka.
To moje serce.
Zastanawia mnie jedno. Czemu do nich nie podeszłam i oświadczyłam, że widziałam?
Jestem słaba.
Jestem krucha.
Odwracam się i biegnę tak szybko ja potrafię.
Jestem szybka
Szybsza niż inni.
Nie płaczę. Nie potrafię. Nie wiem co czuję. Rozpacz? Złość? Nie. To pustka. Tylko pustka. Tak na prawdę nie nienawidzę Gasai. Teraz też nie znienawidziłam Hiro. Cała moja nienawiść jest kierowana tylko do jednej osoby.

Zostaw mnie! Sayu! Ocknij się! AAA!

To nie rozpacz, to nie łzy. To tylko czysta nienawiść. Ta sytuacja między nimi sprawiła, że przypomniałam sobie o moim celu.

Bo Ci najsłabsi mają najwięcej siły


Uderzam o rampę tak mocno, że powoduję lekkie wgniecenie. Od dwóch godzin jeżdżę. Jest już dość ciemno . Wielkie krople spadają z nieba na ziemie. 
Z każdą sekundą szybsze i silniejsze. 
Podjeżdżam do góry i odrywam się. Robię perfekcyjny obrót. 
Jestem zbyt nie uważna.
Źle wylądowałam. Odrywam się od deski i uderzam. Zjeżdżam na sam dół rampy. Syczę z bólu. Moja ręka.
Przecięłam ją. 
Krew miesza się z deszczem. Na twarzy mam łzy zmieszane z potem i deszczem.  Podnoszę się do siadu. Przypatruję się cieknącej krwi. Trochę mnie to brzydzi ale tylko trochę. Gdy krwi jest więcej wtedy mam ochotę paść i krzyczeć ze strachu.
Pustka zmieniła się w rozpacz.
Nie kontroluję łez.
Znowu.
Rozpadało się na dobre. Powinnam wstać i iść do domu. Jest późno i pewnie wszyscy się martwią. Jednocześnie nie mam na to siły. 
Serio jestem słaba.
Pewnie się przeziębię. Nie ma to jak po dwóch dniach w nowej szkole wylądować w łóżku z gorączką. Sporo się wydarzyło przez te ostatnie dwa dni. 
Jednego dnia Hidan prawie zgwałcił mi siostrę, a drugiego ryczę w skateparku. Ciekawe co stanie się jutro?
-Uzumaki?-nie podnoszę wzroku. Nie poznaję tego głosu. Nie chcę znać-Idiotko, chcesz się przeziębić?!-podbiega do mnie i zmusza żebym na niego spojrzała. 
Itachi.
Co z tego, że to on? Jestem w rozsypce! Może być to nawet Yozue! Znowu wybucham płaczem. Uchiha drętwieje przez moment zaskoczony.
-Kto ci to zrobił?-pyta zszokowany. Nie odpowiadam. Mam gulę w gardle-Uzumaki?-ściąga z siebie skórzana kurtkę i nakłada mi na plecy. Unosi mój podbródek. Nie wiem co teraz widzi. Może malutką, słabą dziewczynkę? Pewnie zaraz wybuchnie śmiechem...


Te jej wielkie niebieskie oczy. Zawsze takie wesołe, pełne życia. Co się stało, że teraz przypominają dwie, ciemne dziury rozpaczy. Kto jej to zrobił?
Może i nie znam jej zbyt długo ale...czuję się dziwnie widząc ją taką...dziwnie słabą. Nie ta dziewczyna, która nie bała się pobić Hidana nie jest słaba! 
Teraz jestem zły.
Skoro nawet Yozue nie sprawił, że stała się słaba...
to kto?
Kto?
Nie czas na na to. Zastanawiam się co jest takiego w jej oczach. Taki piękny, a za razem smutny blask. Sasuke ma taki sam. To blask nienawiści. Silnej nienawiści.
To odruch.
Przytulam ją.
Jestem mokry od deszczu.
Ona jest taka malutka.
Mała z wielką osobowością.

piątek, 2 maja 2014

08 Aya i Hiro

Sto lat! Sto lat! Niech żyję żyję wam!
Tak. Mam dziś urodzinki. Z tej okazji publikuje rozdział,  którego i tak nie umiem napisać!
Jestem podjarana bo jutro dostanę od kolegi moją pierwszą mangę!
Do tego dostanę też książkę ,,Wierna'' Veronici Roth. Kocham trylogię ,,Niezgodna'' a to ostatnia część. We wtorek miała premierę. Może rozdział byłby wcześniej ale mnie pochłonęły mangi Yaoi. *-*
A jaki mam przepiękny tort! Jutro wam fotkę wstawię!
Co do tego że rozdział późno dwa tygodnie temu w czwartek kupiłam w Matrasie całą serię ,,Dary Anioła''.
Bardzo ciekawe!
Naruto: Wstaw to już do cholery jasnej!
Nie! Jestem niezgodna i nie możesz mnie kontrolować!
OMG! Serio się rozpisałam. I to bez sensu.
Dobra. Macie tą lipę. Czytajcie!
_____________________________

Siedziałam na łóżku i czytałam książkę o tytule ,,Niezgodna'' autorstwa Veronici Roth (polecam, jest zajebista dop.aut.) po raz 5. Czekał am aż Sayu wróci ze szkoły by spisać od niej lekcje. Wcześniej z nudów odrobiłam fizykę. Odłożyłam książkę i wstałam.  Podeszłam do szafy i wyjęłam bluzkę na ramiączkach i bandankę. Weszła do łazienki i zrzuciłam golf. Założyłam bluzkę i zawiązałam bandankę na szyi tak aby zasłaniała tą przeklęta malinkę. Związałam włosy w kucyka po czym wyszła z łazienki. Wyjęłam z szafki szkicownik, ołówek i gumkę do ścierania i usiadłam na środku pokoju i zaczęłam rysować. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam z podłogi i wyszła z pokoju. Zeszłam po schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i spojrzałam kto tam jest.
-Aya!- krzyknęłam i skoczyłam na moją przyjaciółkę. Po chwili zobaczyłam chłopaka Sayu - Cześć Hiro.
- Cześć Yume.- odpowiedzieli równocześnie.
- Sayu jest w domu?- spytał chłopak.
- Jeszcze w szkole.- odpowiedziałam mu.
- A ty czemu nie?- spytała mnie Aya. W odpowiedzi podniosłam lewą rękę - Co ci się stało?-spytała zmartwiona.
- Na chemii wylałam kwas. Ale dzięki interwencji Hinaty nic poważniejszego mi się nie stało.- powiedziałam uśmiechając się - Może chodźmy do mojego pokoju.
- Oki.- odpowiedzieli znowu równocześnie. Zachichotałam i zaprowadziłam ich na górę.
- Widzę, że coś rysowałaś.- powiedziała podchodząc do kartki na ziemi - Co to za chłopaki?
- Akatsuki, szkolne łobuzy. Fajnie wyglądają.- odpowiedziałam - A co tam w naszej szkole? - spytałam.
- Nic ciekawego.- powiedziała.
- Hiro, Sayu kończy lekcje za 10 min...- zwróciłam się do kolegi.
- Idę po nią. - powiedział i wyszedł. Nagle przez otwarte drzwi na balkon zawiał mocny wiatr i zdmuchnął moją bandanę odsłaniając malinkę.
- Yume nie mówiłaś, że znalazłaś już chłopaka.- powiedziała Aya.
- Nie mam...- odpowiedziałam.
- To skąd masz malinkę?- spytała.
- ... - odpowiedziała jej cisza.
- Mi możesz powiedzieć.
- H-h-hidan p-próbował mnie zg-zgwałcić...- rozpłakałam się. Aya nie wiedząc co zrobić po prostu mnie przytuliła. Wtuliłam się w przyjaciółkę.
- Masz może ochotę na czekoladę? Przywiozłam twoją ulubioną.- powiedziała.
- Tą od pana Kiwa Jakotako?- spytałam z nadzieją.(nie mogłam nic wymyślić dop.aut)
- Tak właśnie tą.
- Daaaaaj!
- Jak odpowiesz mi na jedno pytanie.- powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
- Jak zwykle...- odpowiedziałam z rezygnacją - Jakie?
- Wpadł ci w oko jakiś chłopak?
- Nie. Odpowiedziałam na twoje pytanie, daj czekoladę.
- Masz.- powiedziała podając mi ją. Od razu ją otworzyłam i zaczęła jeść.
- Tadaima! - usłyszałam krzyk Sayu - Yume wiesz że przyjechał Hiro? - spytała wchodząc po schodach.
- Tak. Aya też jest.- odkrzyknęłam.
- Co kurwa!?- krzyknęła wchodząc do pokoju.
- Nikt cię o zawód nie pytał.- odpowiedziała Aya.
- Nie kłóćcie się dziewczyny.- powiedziałam z pełną buzią czekolady.
- Yume jak ręka?- spytała ze zmartwieniem Sayu.
- Hmmm... Nie boli.- powiedziałam przełykając czekoladę.
- Jak ty to w ogóle zrobiłaś. Zawsze jesteś taka ostrożna i dokładna.- powiedziała Sayu.
- No...- nie odpowiedziałam wpychając czekoladę do buzi. Aya widząc to roześmiała się.
- Nadal tak robisz! Ostatnio to widziałam 2 lata temu.- powiedział dalej się śmiejąc.
- Tak to jest jak się udaje.- powiedziała Sayu.
- Czy coś sugerujesz?- spytała głosem ociekającym jadem Aya.
- Tak. Że udajesz taką dobrą przyjaciółkę przy Yume. Naprawdę jesteś wredną jędzą.- krzyknęła Sayu.
- Znowu zaczynają....- powiedziałam cicho z rezygnacją.
__________________________

Kocham mangę Love Stage!!
Zwłaszcza Izumi'ego.
Tak to jest manga Yaoi. :P

niedziela, 13 kwietnia 2014

07 Misaki

Profesor Kurenai jak najwidoczniej zwykle przynudzała tłumacząc coś tam. Nie musiałam słuchać, bo miałam to w starej szkole. Stara szkoła... i pomyśleć, że jeszcze w piątek byłam w Hana High School razem z Hiro, Misą, Rico. Uśmiechnęłam się na samo przypomnienie sobie ich twarzy.
Yuhi opuściła na moment klasę, a jak to na licealistów od razu zaczęły się rozmowy. Siedziałam sama, bo Yume miała ten wypadek. Oby to nie było nic poważnego. Z nudów zaczęłam grać na telefonie. Po chwili poczułam jak ktoś się na mnie gapi. Podniosłam wzrok i szybko odnalazłam ową osobę. Był to ten słynny Sasuke Uchiha. Ciemnowłosy szybko odwrócił wzrok i lekko się zarumienił. Obok niego siedziała czarnowłosa dziewczyna. Z tego co się zorientowałam to Misaki Uchiha-jego kuzynka. Mój wzrok teraz trafił na ładną dziewczynę o ponoć mocno nadpsutym charakterze- Sakurę Haruno. Posyłała w moją stronę mordercze spojrzenie. Czyżbym przypadkiem trafiła w jej słaby punkt?

Dzwonek przyniósł ulgę chyba każdemu w tej porąbanej szkole. Wyszłam na korytarz nie czekając na nikogo i ruszyłam w kierunku sali. Teraz miałam mieć muzykę.Jakby się dłużej zastanowić to nawet lubię ten przedmiot ale ponoć nauczycielka jest stuknięta. Zostawiłam plecak pod drzwiami po czym usiadłam na podłodze. Wyjęłam telefon i słuchawki po czym włączyłam "The end Is Where we Begin"- Thousand Foot Kruth. Długo jednak nie posłuchałam jednej z moich ukochanych piosenek, bo przede mną stanął.... Uchiha. Spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Wyciągnęłam słuchawki z uszu.
-Mogę się dosiąść?-zapytał. Kiwnęłam głową. Usiadł na przeciw mnie-Sayu? Tak?
-Tak.-mruknęłam.
-Z twoją siostrą wszystko ok?
-Tak.
-Wiesz chciałem przeprosić za....-nie dokończył bo dosłownie znikąd pojawiła się Haruno.
-Sayu-chan-zaczęła pełnym słodkiego jadu w głosie-Możemy pogadać?-kiwnęłam głową i wstałam. Odeszłyśmy kawałek od klasy. Teraz zauważyłam, że na końcu korytarza lekcje ma... II A.
-Podoba ci się w naszej szkole Sayu-chan?-dalej ten obrzydliwy ton. Wykrzywiłam usta w grymasie.
-Czego chcesz, Haruno?-poco mam być dla niej miła skoro i tak wiem, że ta żmija niczym takim mi się ni odpłaci.
-Mamy charakterek, co?-teraz zniknęła słodycz-Stąpasz po kruchym lodzie, Uzumaki.-syknęła-nie chcesz mieć chyba kłopotów?-uśmiechnęła się triumfalnie. Ok, teraz pojmuję! Czyli, że trafiłam na Królową Szkoły?
-Przejdź do rzeczy.-warknęłam.
-W tej szkole jest tylko jedna Królowa, czyli ja. Królowa zawsze ma to co najlepsze, więc raczysz się odwalić od Sasuke?!-ponownie prychnęłam. Chwyciłam ją za nadgarstek i wykręciłam. Nie zrobiłam tego mocno,a ta już dostała łzy w oczach.
-Posłuchaj, Haruno. Coś czuję, że szybko ten tytuł stracisz.-wysyczałam. Puściłam ją,a ta odbiegła ode mnie na kilka metrów.
-Jeszcze się z tobą policzę szmato!-wrzasnęła na cały korytarz. Wywróciłam oczami. Pierdolona suka. Już myślałam, że to koniec, a tu....
-Nieźle Uzumaki.-poczułam czyiś oddech na szyi. Odwróciłam się. Za mną stał Yozue z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem. Jego usta były na wysokości mojego czoła.
-Czego?!-warknęłam.
-Twojej cipy ślicznotko!-nie zważał na to, że wszyscy się na niego gapią. Chwycił mnie za nadgarstki. Już miał wepchnąć mi swój język do mojego gardła, ale wtedy kopnęłam go tam gdzie boli. Puścił mnie i jęknął z bólu.
-Nie jestem twoją Kurwą!-wrzasnęłam. Nie pozostał dłużny. Pozbierał się i rzucił się w moim kierunku ze zamiarem uderzenia mnie w twarz.. Jedną dłoń zamknął w pięść. Zrobiło się spore zbiorowisko. Kątem oka zobaczyłam ...what?! Wystraszony Itachi Uchiha?! Hahahahahhahaha! Dobre! Hidan zamachnął się i właśnie w tej chwili tuż przede mną ustała drobna ciemnowłosa dziewczyna. Chłopak zatrzymał się i z szokiem na nią spojrzał.
-Misaki.-wyszeptał i spuścił dłoń. Zrobił się jakiś śmiertelnie poważny. Patrzył jej prosto w oczy. Ciemne, puste. Prychnął pod nosem i odszedł. Misaki odwróciła się. Na jej twarz momentalnie wkradł się uśmiech.
-Wszystko w porządku?-zapytała.
-T-tak.-wydukałam. Miałam coś jeszcze powiedzieć lecz wtedy spostrzegłam, że klasa juz dawno weszła do sali. Wraz z Uchihą ruszyłyśmy w tym kierunku. Przez następną lekcję zastanawiałam się jakim cudem Hidan jej nie uderzył oraz skąd ma tę bliznę na twarzy?