Wykonała Zochan [ministerstwo szablonow]

wtorek, 1 kwietnia 2014

04. Koszmar

Siema. Tu ja. Mam nadzieją, że notka się spodoba.
Proszę o komentarze.
Ps:  Sen pisała Lucy. Ja go tylko zmieniłam.
__________________________________
Po chwili zaczęła płakać...
Szłam obok mojej siostry powstrzymując płacz. ,, Głupek,debil,ćpun ...'' wyzywałam Hidana w myślach. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłyśmy do domu. Spojrzałam na Sayu. Już nie płakała. Weszłyśmy do domu. W korytarzu czekała Nari.
- Co tak długo? Braciszek Naruto już dawno jest.- powiedziała - Mama czeka na was z obiadem.
- Musiałyśmy zostać chwilę dłużej.- powiedziałam zdejmując buty - Powiedz mamie, że nie będę jadła.
- A ty Sayu?- spytała dziewczynka.
- Zaraz będę.- odpowiedziała siląc się na uśmiech. W tym momencie przeszłam przez korytarz, po schodach i do pokoju. Rzuciłam torbę koło biurka i weszłam do biblioteczki. Zamknęłam się na klucz. Włączyłam telewizor i skuliłam się koło kanapy. Po chwili zaczęłam płakać.

- Dlaczego Yume nie je z nami nie je?- spytała Kushina.
- Nie jest głodna.- skłamała Sayu. Nadal myślała o całym zdarzeniu. Najbardziej w pamięć zapadły jej słowa siostry wypowiedziane w drodze do domu.,,Nie mów nikomu. Proszę'' powtarzała w myślach jej słowa.- Mamo ja już się najadłam. Pójdę do pokoju.- powiedziała wstając od stołu.
- Dobrze. Weź dla Yume. Może będzie jednak głodna.- powiedziała Kushina. Poszła do kuchni i nałożyła trochę dla siostry. Wzięła talerz i poszła do pokoju.

Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Od jakiegoś czasu leżałam już na kanapie. Ktoś szarpnął klamką od drzwi biblioteczki.
- Yume, otwórz!- krzyknęła Sayu - Pewnie znowu tam zasnęła. - powiedziała. Po chwili usłyszałam zgrzyt zamka. Szybko wzięłam książkę z podłogi, położyłam ją na twarzy i udawałam że śpię. Drzwi się otworzyły i weszła Sayu. Podeszła do kanapy na której leżałam - Miałam rację. Śpi.- po chwili poczułam jak się unoszę. ,,Albo ja jestem tak lekka, albo Sayu tak silna.'' przeszło mi przez myśl. Przeszła ze mną do pokoju i położyła na łóżku - Dzisiaj będziesz spała w łóżku a nie na kanapie.- powiedziała zabierając książkę. Po chwili zasnęłam.
***
Obraz przede mną był rozmazany. Nie mogłam rozróżnić kształtów ale kolory tak. Zielony i biały. Po chwili widok zaczął mi się wyostrzać. Leżałam na zimnej (i dawno nie mytej) podłodze. Podniosłam się do siadu. Po chwili dotarło do mnie, że byłam w tej przeklętej toalecie. Rozejrzałam się, nigdzie nie było Sayu. Wstałam i sprawdziłam kabiny, pusto. Podeszłam do lustra i zamarłam. Stał w nim on. Szczerzył te swoje pożółkłe zęby. Zadrżałam. Nagle on wyszedł z lustra. Czułam odór papierosów i taniego alkoholu. Zasłoniłam sobie nos i usta ręką. Było to nie do wytrzymania. Chciałam uciec.  Wtedy on zacisnął swoją lodowatą dłoń na moim ramieniu, tak mocno, że aż jęknęłam z bólu. Odwróciłam się z trwogą w oczach.
-Dokąd to, panienko?-zapytał jadowitym głosem. Odwrócił mnie przodem do siebie i przyciągnął. Zacisnął mi dłonie na nadgarstkach-Może się zabawimy?uśmiechnął się niewinnie, a po chwili rzucił mnie na ścianę. Zareagowałam natychmiast. Jak najszybciej ruszyłam w kierunku drzwi. Już miałam chwycić za klamkę, kiedy te zniknęły. 
-Ty suko! Myślisz, że mi uciekniesz!-podbiegł do mnie i chwycił mnie za włosy. Brutalnie pociągnął, krzyknęłam. Druga jego dłoń chwyciła mój nadgarstek. Uniósł mi lewą rękę do góry i puścił włosy. Znikąd wyciągnął ogromny nóż i przejechał nim po niej. Czułam jak krew cieknie mi po skórze.
-To kara.-wysyczał i popchnął mnie na podłogę. Zanim zdążyłam zareagować usiadł na mnie okrakiem. Jedną dłoń zacisnął na mojej szyi,a drugą rozszarpał mi koszulę na strzępki. Jego oczom ukazały się moje piersi zakryte białym stanikiem. Jego czerwone oczy błysnęły zadowoleniem. Nachylił się nad moją twarzą i wyszeptał:
-Bądź grzeczna, no chyba, że chcesz zasłużyć na karę.- do moich nozdrzy dotarł jego nieświeży oddech pełen tytoniu - Zabawimy się.- wpił się w moje wargi. Wepchnął mi język do ust i boleśnie zmusił mój język do współpracy. Szybko mu się znudziło i zaczął bawić się w robienie malinek na mojej szyi. Oddychałam głęboko, a z oczu pociekł mi potok łez. Nie chcę tego! Tak bardzo się boję. Przez strach nie mogę poruszyć nawet palcem. Poddałam się mu, bez walki. Tymczasem on pozbył się okrycia moich piersi. Pieścił mi sutki swoim językiem. Czułam coraz większe obrzydzenie. Po chwili mocno ugryzł mój sutek. Zawyłam z bólu i zacisnęłam oczy. Ogromne i silne dłonie, zacisnął na moim biuście, a brudne paznokcie wbił mi w skórę. Przejechał nimi aż do brzucha zostawiając ślady. Przejechał po śladach językiem zostawiając mokre ślady. Błagałam żeby skończył. By TO się już skończyło. Nie chciałam otwierać oczu. Za bardzo się bałam na niego spojrzeć.
-Koniec tego dobrego.- powiedział rozdarł moją spódniczkę, a potem majtki. Szybko zsunął spodnie i bokserki. Siłą rozszerzył mi nogi. Był co raz bliżej. Nie, ja nie chce tego. Otworzyłam oczy i zaczęłam się szarpać. Udało mi się go z siebie zrzucić. Wstałam, mimo krwawiącej ręki i pobiegłam na sam koniec niewielkiego pomieszczenia. Jedną ręką zakryłam obie piersi, a drugą moją kobiecość. Oparłam się plecami o zimną ścianę i ze strachem patrzyłam jak się zbiera z podłogi. Wstał i spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem.
-TY SUKO!- ryknął. Momentalnie pojawił się przy mnie. Z całej siły uderzył mnie w twarz. Upadłam na podłogę. Poczułam smak krwi. Obrócił mnie, żebym leżała na plecach i zaczął przybliżać penisa do mojej kobiecości ...
***
-NIEEE!!!-krzyknęłam na cały głos i spadłam z łóżka. Przez chwilę nie miałam bladego pojęcia co się ze mną dzieje. Przed oczami ciągle miałam JEGO. Byłam spocona i przeraźliwie się trzęsłam. Zakryłam twarz dłońmi. Łzy same poleciały mi z oczu,a może już od dawna spływały po mojej twarzy?
Poczułam jak ktoś mnie przytula. Wiedziałam, że to Sayu. Wszędzie poznam tę arbuzową mgiełkę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to wszystko tylko sen i nic (no prawie) się nie wydarzyło. 
-Sayu, ja nie odpuszczę... nie teraz. Co się stało? Kto was skrzywdził?!-usłyszałam zdenerwowany głos brata. On rzadko kiedy mówił tego typu tonem. Znał nas na tyle dobrze, że na pewno wiedział, że stało się coś złego.
-Wyjdź.-głos Sayu był stanowczy, acz opanowany. Mimo to wyczułam, że Naruto zawraca jej głowę już od dłuższego czasu.
-Sayu, nie ukryjesz przede mną....
-WYJDŹ!-wrzasnęła. Wstała, a ja przez palce zaczęłam obserwować co robi. Podeszła do bliźniaka, chwyciła go za koszulkę i dosłownie wyrzuciła za drzwi. Zamknęła je na klucz i oparła się o nie plecami. Powoli zjechała na dół wzdychając. Nagle usłyszałam dźwięk sms'a z komórki siostry. Przeczytała wiadomość i szybko wystukała odpowiedź. Ja w tym czasie skuliłam się przytulając jednego z moich dziewięciu pluszaków. Ten akurat był najbliżej. Sayu podeszła do mnie na czworaka i przytuliła mnie.
- Sayu, to był on. ON mi się śnił. Nie było cię. Strasznie się bałam.- wyłkałam wtulając się w siostrę.
- Yume, nie bój się. Nie pozwolę by Hidan cię skrzywdził.- powiedziała płaszcząc mnie po głowie. Nie wiedziałyśmy, że pod drzwiami stoi Naruto i wszystko słyszy. Po chwili odszedł ze wściekłą miną. Dalej siedziałam wtulona w Sayu. Zaczęłam się uspokajać. Po chwili zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz