Wykonała Zochan [ministerstwo szablonow]

wtorek, 25 marca 2014

01 Pierwszy dzień w nowej szkole

-Yume! Sayu! Wstawajcie!-do pokoju wbiegła roześmiana Nari. Odruchowo włożyłam głowę pod poduszkę- Wstawaj! Wstawaj!Wstawaj!-piszczała i prawdopodobnie podskakiwała.
-Nari, w tej chwili się wynoś.-powiedziałam dalej mając twarz przyciśniętą do łóżka.
-Wstaw...-podniosłam się błyskawicznie do siadu i rzuciłam w jej stronę jedną z moich poduszek ale ta zgrabnie wyminęła pocisk i wybiegła. Przeklęłam pod nosem i wstałam. Omiotłam wzrokiem moje łóżko. Spojrzałam na zegarek. Szósta dwadzieścia... a to przeklęty dzieciak! Jak śmiała mnie obudzić! Ruszyłam w kierunku szafy. W drodze zauważyłam, że Yume nigdzie nie ma. Jej łóżko było pościelone co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu gdzie może się znajdować. Podeszłam do drzwi prowadzących do biblioteczki. Otworzyłam je i weszłam. Tak jak przewidziałam Yume smacznie chrapała sobie na kanapie z książką w ręku. Podeszłam do legowiska siostry i wrzasnęłam jej do ucha...
-Mashima nie żyje!-blondynka jak szalona zerwała się na równe nogi i zaczęła biegać po pomieszczeniu wykrzykując rzeczy typu:
To niemożliwe!
Ale jak to?!
Jakim cudem?!
Co będzie z Fairy Tail?!
Przyznam, że mnie to rozbawiło. Przez chwilę obserwowałam szaleństwo mojej siostry. W końcu mnie to znudziło i opuściłam pokój. Wróciłam do wcześniej przerwanej czynności. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam kilka ciuchów, które dziś założę. Skierowałam się do łazienki.



Jak zwykle do kuchni weszłam ostatnia. Nasze śniadania zawsze wyglądały tak samo. Mama stała przy blacie w kuchni i szykowała dla wszystkich śniadania. Zapewne za jakieś pięć minut ktoś ją zdenerwuje co skutkuje wściekłością "Krwawej Habanero". Tata czytał gazetę i starał się ignorować świat dookoła. Naruto zajadał jajecznicę tak jak Yume tyle, że znacznie wolniej. Nari siedziała pod stołem i zapewne przeglądała jakiś podręcznik do szkoły. Usiadłam obok bliźniaczki wcześniej witając wszystkich moim "Dzień doberek". Nic nie mówiąc zabrałam się za jajecznicę.
-I jak było na pogrzebie Mashimy?-zapytałam siostrę powstrzymując śmiech. Yume spojrzała na mnie wzrokiem typu "zaraz zginiesz" ale się nie odezwała.
-Mamo mogę dokładkę?-zapytał blondyn.
-Tak jasne.-odparła mama.
-O ja też!-pisnęła Nari, która najwidoczniej miała zamiar jeść pod stołem.
-Yhm.-mruknęła nieco zirytowana.
-O! I ja!-wykrzyknęła Yume.
-Przecież się nie roztroję !-wrzasnęła odwracając się do reszty rodziny-W tej chwili marsz do szkoły!-wskazała palcem drzwi. Pośpiesznie zjadłam swoją porcję i zabrałam z blatu drugie śniadanie. Jak najszybciej wybiegłam z domu.


Staliśmy przed sporymi, dębowymi drzwiami z ogromną tabliczką z napisem "DYREKTOR". Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z siostrą i bratem po czym wkroczyliśmy do środka. Za biurkiem siedziała młoda kobieta o blond włosach i brązowych oczach. Nie zauważyła nas od razu ponieważ spokojnie piła sobie sake. Po chwili jednak zdała sobie z tego sprawę i pospiesznie schowała opróżnioną butelkę.
-Nasi nowi uczniowie, prawda?-zapytała wstając. Równocześnie kiwnęliśmy głowami-Dobrze, gdzie ja to...-zaczęła szukać czegoś po szufladach. Wyciągnęła trzy niewielkie karteczki-to wasze plany lekcji. Macie obecnie WF, to znaczy...-spojrzała na ogromną tablicę z różnokolorowymi znaczkami- chłopcy zaraz kończą WF,a dziewczyny miały przyjść później. Za dziesięć minut macie język japoński z profesor Yuhi w sali... 312. To na trzecim piętrze.-oznajmiła. Podała nam plany i "grzecznie" kazała się wynosić.
Naruto stwierdził, że rozejrzy się po szkole. My zaś skierowałyśmy się w kierunku sali. Oczywiście po drodze wciągnęłam siostrę do toalety. Rzuciłam plecak w kąt, uprzednio wyjmując szczotkę i gumkę do włosów. Yume usiadła pod ścianą i zaczęła uważnie badać nasz nowy plan.
-Dziwna ta dyrektorka.-mruknęłam czesząc włosy.
-Nom.-odparła mi siostra-Po japońskim mamy matematykę.
-Co...?-jęknęłam robiąc sobie wysoką kitę-Jak ja...
-...nie cierpię matmy.-przerwała mi-Wiem.-nadęłam policzki. Związałam włosy i ponownie wzięłam torbę na plecy.
-Dobrze wyglądam?
-Tak.- w tym samym czasie rozległ się dźwięk sms'a. Yume wyciągnęła swoją komórkę ale najwidoczniej to nie do niej przyszła wiadomość. Wyciągnęłam z kieszeni spodni komórkę i przeczytałam:

      Co u ciebie, kochanie?

Autorem był nikt inny jak mój chłopak- Haru. Jesteśmy ze sobą od roku ale niestety się przeprowadziłam więc utrzymujemy związek na odległość. Mogłabym długo wam o nim opowiadać.... odpisałam:

Straszne nudy ja chce wrócić do Saikyou!!! ;c*


Zadzwonił dzwonek. Jak najszybciej ruszyłyśmy w kierunku trzeciego piętra. 

Do klasy weszłam jako ostatnia. Yume zdążyła złapać kontakt z jakąś Temari czy jakoś tak. Poczekałam, aż wszyscy pozajmują swoje miejsca. Ławki były pojedyncze, trzy rzędy po sześć miejsc. Usiadłam na jednym z czterech wolnych. Szósta ławka, rząd koło okna. Wprost idealnie. Chociaż miejsce mam przyzwoite.  Korzystając z okazji, że pani profesor jeszcze nie ma przyjrzałam się mojej nowej "grupie". Przede mną siedziała moja siostra, której opisywać wam nie muszę. Koło mnie jakiś chłopak o jasnej cerze, ładnych kościach policzkowych, czarnych włosach i oczach. Najwidoczniej najprzystojniejszy chłopak w klasie, a może i w szkole.  Przed nim jakiś gruby który zajadał chipsy. Tak, na pewno od nich schudnie. Jakaś dziewczyna o różowych, krótkich włosach poprawiała makijaż i co jakiś czas zerkała na tego kogoś obok mnie. A nie mówiłam!
Nagle drzwi trzasnęły,a do sali weszła nauczycielka. Nie była ubrana jakoś szałowo. Czarne włosy upięte w kucyk oraz czerwone oczy. Do tego najwidoczniej nie była w dobrym humorze.  
-Przeklęty Yozue... ja mu dam sikać przed pokojem nauczycielskim....-mruczała pod nosem. Ustała na środku sali dając znak, że chce się przywitać. Uczniowie natychmiast wstali i wykrzyknęli głośnie "Dzień Dobry" na co ta tylko cicho odpowiedziała. Usiadła przy biurku i otworzyła dziennik.
-Sprawdzimy obecność.-powiedziała bardziej do siebie niż do nas-Aburame Shino.-chłopak, siedzący w szóstej ławce pod ścianą mruknął " jestem" i wrócił do czytania jakiejś książki o owadach czy coś-Akimichi Choji.
-Jestem!-wykrzyknął ten gruby.
-Choji, schowaj te chipsy.-warknęła nauczycielka. Drzwi ponownie się otworzyły,a do środka wszedł wysoki chłopak, najwidoczniej ze starszej klasy. Długie czarne włosy upięte w niską kitę, czarne jak noc oczy w których można się utopić. Przeszedł przez klasę i podszedł  do nauczycielki, która nie była zadowolona z jego wizyty.
-Witam Pani profesor, cudownie Pani dziś wygląda!-powitał widocznie udawanym miłym tonem.
-Czego Uchiha?-warknęła.
-To od profesora Kakshi'ego.-podał jej plik kartek. Drzwi po raz trzeci się otworzyły i wpadł do nich zdyszany Naruto. Bosh... gdzie on się szlajał. Uchiha uniósł brwi w geście pogardy co mi się nie spodobało.
-A ty kto?-zapytała widocznie zdziwiona nauczycielka.
-Uzumaki.... Naruto....-wysapał.
-A nowy, siadaj.-mruknęła. Blondyn poszukał wolnego miejsca i usiadł obok tej Różowłosej. Wywróciłam oczami. Zrobił to specjalnie, czyżby się mu spodobała-Uchiha, możesz iść.-mruknęła sprawdzając papiery. Chłopak zaczął iść wzdłuż mojego rzędu. Gdy przechodził obok mnie nasze spojrzenia się spotkały. To takie dziwne uczucie tonąć w czyiś oczach. To... do... mnie.... nie.... podobne. Uchiha uśmiechnął się uwodzicielsko i... ukradł mi gumkę do włosów.
-Ty!-warknęłam ale już go nie było....


~*~

Oto pierwszy rozdział. Jak wam się podoba?

1 komentarz:

  1. Coś czuje że to będzie jedno z moich ulubiony opowiadań, nie wiem dlaczego, masz (macie?) dość przyjemny sposób pisania, przez co łatwo się czyta, więc jak na razie jest bosko, lecę czytać dalej :) (przepraszam że usunęłam tamten komentarz ale nie zauważyłam paru błędów ortograficznych które wręcz raziły)

    OdpowiedzUsuń